Tutaj wchodzisz sam. Wyłącz się. Wychyl kielich dobrego alkoholu i zanurz się w ciemnej stronie rzeczywistości.

niedziela, 31 grudnia 2017

Koniec roku - czyli podróż do kresu ostatniej nocy.

Wigilia, któryś dzień Grudnia.
Połowa świata wpierdala opłatek. Połowa świat składa życzenia, które nie mają prawa się spełnić.
Spójrzmy prawdzie w oczy. I tak przecież mamy to w dupie. Wyobraź sobie pewną scenkę.
Kilkanaście osób przy rozkładanym stole. Wstają, składają sobie życzenia, a obłudę da się wyczuć nosem. Chwilami ściska ich ona w mniejsze grupki. Niektórym ciężko odnaleźć się w tym zlepie tandety. Nie wiem jak inaczej można to nazwać. Kłamstwo powtarzane co roku.
Ja nie brałem w tym udziału.
Minęły święta. Kolejne trzy dni piłem. Nie poznałem ani jednej wartej czegokolwiek osoby. W klubach dostrzegłem tylko małe armie kolonów. Wszyscy pijani, tylko po to, żeby się odważyć, żeby mieć usprawiedliwienie dla swojej głupoty. Siedząc tam w kącie, widząc napakowanych łysych kretynów przy długonogich dziwkach regularnie uczęszczających do kościoła i na skrobanki, chce mi się rzygać. Więc piję dalej. Więcej i więcej.
I jeszcze następne dwa dni.
Za chwilę nadejdzie nowy rok. Monopolowe opustoszeją. Pewnie podobnie, jak w święta, parę sznurów zatrzeszczy pod naporem bezwładnego ciała. Przez uliczki łączące wsiowe domki, ciągnąć się będą rzeczki wymiocin. Masa dziewczyn zajdzie w ciąże. Wielu facetów obije sobie mordy. Ktoś napisze wiersz. Ktoś przez godzinę będzie zgrywał abstynenta, podczas gdy otaczający go znajomi będą nalegać. Zdarzy się masa cudów.
Ta noc, podobnie jak co roku, będzie sumą ostatnich 365 dni. Wszystko naraz, wszystko w jedną noc. Służby porządkowe będą miały przejebane.
Później nastanie dzień.
Modelki dalej będą szerzyć pokój na ziemi, a po drugiej jej stronie wyląduje kolejna bomba. Rządy wciąż będą cofać wojska, równocześnie zbrojąc trzeci świat. Wciąż dawać będą pracę, żeby tamci mogli przeżyć i wydobywać ropę, szyć ubrania, składać zabawki.
Kościół będzie zbierał pieniądze na organizacje, do których biskup dostarczać je będzie limuzyną. Powstanie parę szkół, studni, wyzwoleńczych armii, uzbrojonych w zupełnie innych celach. Masą wciąż sterować będzie kilku ważnych gości, żeby móc w pewnym momencie podrapać się
po zadku, przeliczyć pieniądze i z uśmiechem powiedzieć przed kamerą, że świat stał się jeszcze lepszym miejscem.
A prawda jest taka - nie zanosi się na to, żeby było lepiej.
S... nowego roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz