Tutaj wchodzisz sam. Wyłącz się. Wychyl kielich dobrego alkoholu i zanurz się w ciemnej stronie rzeczywistości.

niedziela, 5 listopada 2017

Myśli przy piwie

Follow my blog with Bloglovin


                Nastał wieczór, słońce umknęło, księżyca nie widziałem. Wolnym krokiem spaceruję ciasnymi alejkami kierując się do wiecznie pustej speluny. Siadam w jej najciemniejszym kącie i stawiam przed sobą coś do picia. Wiem, że jestem sam. Barman, gdzieś zniknął. Panuje tak głęboka cisza, że aż chce się coś usłyszeć. Szum wiatru, kapiące krople wody, czy chociaż dźwięk przesuwanego krzesła. Po chwili staję się jej częścią. Pierwszy taki moment od jakiegoś czasu. Pierwszy taki moment, gdy mogę nakreślić parę myśli.



                Jeden. Samotność Cię wyzwoli. To właśnie w niej wypłyną Twoje zarówno najlepsze, jak i najgorsze cechy. Sam pobijesz rekord. Najwięcej razy trafisz do bramki. Najwięcej wyciśniesz, czy napiszesz najlepszy tekst.
        Dwa. Alkohol również Cię wyzwoli. Podobnie jak samotność uwypukli Twoje cechy (niekoniecznie te dobre). On też pozwoli na trafienie w bramkę. Tylko za dziewięć miesięcy możesz mieć całkiem niezły problem.
                Trzy. Po muzyce jakiej słucha, poznasz, czy jest tego warta.

                Cztery. Pamiętaj, zawsze masz boczną furtkę. Tylne wyście. Zawsze możesz to zakończyć. Gdy dopadną cię nieopłacone rachunki. Gdy będziesz musiał za coś odpowiedzieć. Gdy zrobisz coś, co – jak sądziłeś – nigdy nie powinno nawet przejść przez Twoje myśli. Zadrwisz ze sprawiedliwości. Ze społecznej moralności. Z oczekiwań innych ludzi. A najlepsze będzie to. Uśmiechniesz się do śmierci, której wszyscy się boimy. Nawet ona poczuje się zrobiona w chuja. Bo widzisz – jak kiedyś powiedział pewien mądry gość – Jedyne czego śmierć nie może znieść, to twój śmiech, kiedy z niej kpisz.


                Więcej pisać mi się nie chce. Nic mi się nie chce. Jednak siedzę tutaj i to robię. Zmuszam się. Jeśli robisz coś tylko, kiedy masz na to ochotę, to wiedz, że odniesiesz porażkę. Chyba, że zagrasz na loterii i Ci się poszczęści. Chcesz czegoś dokonać? Musisz zapierdalać. Nie ma inne rady. Sądzisz, że bokserowi chce się ćwiczyć przez pół dnia, zdrowo jeść i resztę czasu spać? Myślisz, że wielcy pisarze nigdy nie siedzieli w małej klitce pisząc bez wytchnienia, nie mając co ubrać, co zjeść i wiedząc, że lada dzień mogą wylądować na bruku? Każdy z nich, każdy zapierdalał. I to ostro.
Kurwa. Miało być bez nadziei, a wyszedł  motywacyjny monolog. Muszę się napić.

Kilka kolejek później.

                Tutaj właśnie piszę resztę tekstu. Więcej mi się nie chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz