Kolejny dzień. Wciąż Was nie lubię. Od rana siedzę i czytam.
Czytam i piszę. Każda kolejna strona jest gorsza od poprzedniej. Pisząc mogę stworzyć inny świat. Z założenia lepszy. Ale wydrukowane słowa podczas kolejnego czytania układają się w obraz gówna. Na zewnątrz ludzie przebijają się do pracy. Dźwięk klaksonów straszy przemykające przez jezdnię babcie. Poszarzałe promienie słońca przedzierające się przez bure kłęby chmur.
Autobus. Wszędzie napotykam uciekający wzrok - unikają kontaktu - to dobrze. Gapią się w telefony i sami nie wiedzą o co do cholery im chodzi. Przynajmniej mam spokój.Silnik warczy, szelest rozpędzonych kół tnących mokrą szosę, szumy i te pierdolone klaksony.
Autobus. Wszędzie napotykam uciekający wzrok - unikają kontaktu - to dobrze. Gapią się w telefony i sami nie wiedzą o co do cholery im chodzi. Przynajmniej mam spokój.Silnik warczy, szelest rozpędzonych kół tnących mokrą szosę, szumy i te pierdolone klaksony.
Ciekawy
jestem ilu z nich tak naprawdę rozmyśla. Czy wiedzą skąd pochodzi ich smutek,
albo radość? Czy czasem się zastanawiają? Jestem pewien, że większość nie. Tak naprawdę mało ludzi ma marzenia. Zwykle, gdy rozmawiam, a dyskusja wchodzi na tory zawodowe, pytam: Kim chciałbyś być?
Odpowiedź zwykle jest prosta. Większość do końca nie wie. Chcą się po prostu
prześlizgnąć. Zarabiać średnią krajową, przejść przez swoje szare życie i może
po drodze wyruchać parę niezłych dziewczyn. Tym się właśnie różnimy. Nie, nie chęcią seksu… Oni po prostu chcą być szarzy. W domu po pracy wypić piwo.
Pooglądać telewizję. Wyskoczyć gdzieś ze znajomymi. Nie próbuję powiedzieć
Wam, że jestem od nich w jakiś sposób lepszy, bardziej kolorowy. Ja po prostu
chcę czegoś więcej, nie zadowolę się zwykłą szarością. Chociaż mimo to wolę nie
mieć z nimi zbędnego kontaktu. Może czasem. Może z kimś wyjątkowym. Kiedyś.
Następny post nie będzie taki ponury. Chyba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz